niedziela, 24 czerwca 2012

‎"DO***. NA ALPACH W SPLÜGEN 1829" Adam Mickiewicz

‎"DO***. NA ALPACH W SPLÜGEN 1829" 


Adam Mickiewicz





Utwór ten powstał w 1829 r., kiedy to Mickiewicz odbył wycieczkę w Alpy w towarzystwie poety Antoniego Odyńca. W jej trakcie przejeżdżał właśnie przez przełęcz w Splügen znajdującą się na pograniczu szwajcarsko-włoskim. 


     (pierwsze większe miasteczko po stronie włoskiej, jezioro Montespluga)


Przełęcz w Splügen zapewne kiedyś wyglądała całkiem inaczej niż teraz, ale tak się składa, że w tamtym tygodniu właśnie przez nią jechałam samochodem. Droga jest otwarta tylko latem, a i tak często słyszymy helikoptery, które lecą pomagać poszkodowanym w wypadkach...






Niesamowite widoki, zapierające dech w piersiach. Pierwsze co przychodzi na myśl to zrobienie jak największej ilości zdjęć lub filmików. Te liczne zakręty, jeziora. Duża zmiana wysokości, temperatur i duży ruch pieszych oraz rowerzystów. 


Właśnie przez tą przełęcz udają się zorganizowane wycieczki pod nazwą "Via Spluga", czyli pewnie śladami Mickiewicza ;)

Trzeba mieć kondycję i naprawdę kochać góry. Niestety mi brakuje tego pierwszego i dobrych butów do wycieczek. Chciałam kupić specjalne do wędrówek, wspinaczek. Chciałam, ale przy moim Stammtisch (stół stałych gości -mieszkańcy Splugen, ktorzy przychodzą na piwo) dowiedziałam się, że dobre buty kosztują tu 500 Fr. czyli około 1750 zł!!! Droga "inwestycja" jak dla początkujących...


A tak przy okazji.. ciekawe czy Mickiewicz dotarł do pięknego włoskiego miasteczka Chiavenna, które położone jest na szlaku.


Pschurri

Pschurri


jedna z tradycji mieszkańców Splugen. To "święto" obchodzą w środę popielcową - Aschermittwoch.

Na czym polega Pschurri? 



Młodzi, nieżonaci mężczyźni, ubrani w skóry, wyposażeni w worek pełny magicznej konsystencji oraz skórzany pas z dzwonkami wokół talii, polują od godziny 12:00 na niezamężne kobiety, które przechadzają się po wiosce. Gdy taką niewiastę spotkają już na swojej drodze, to marny jej los. Zostaje na siłę położona na ziemi, przygnieciona kolanami "napastnika" i cała jej twarz pokrywa się czarną masą. Przynieść ma to jej szczęście w miłości, lecz w danej chwili, może nie być zadowolona z efektu. Konsystencja czarnej mazi jest dość gęsta i bardzo ciężko jest ją zmyć. Z twarzy pół biedy, gorzej schodzi z włosów, a z wysmarowanymi przez przypadek ubraniami można się pożegnać. Skład niestety jest pilnie strzeżony, ale słyszałam że jest to mieszanka smoły, popiołu i dalej niestety nie wiem. 
Tak więc mniej więcej do godz. 18, młode panny, które nie chcą się bawić potem w domywanie swojej twarzy, powinny siedzieć w domu i za żadne skarby nie przedrzeźniać chłopaków z okien np. restauracji, bo jak wejdą do środka to już wszystko będzie brudne. 


Wieczorem "oprawcy" przebierają się za kobiety oraz mężczyzn. Zakładają śmieszne maski, zmieniają głosy, żeby nikt ich nie rozpoznał. Potem udają się na spacer po okolicznych budynkach, hałasując przy tym wielkimi dzwonkami. Wygłupiają się i zbierają surowe jajka. Produkty te wykorzystują potem do przyrządzenia specjalnych potraw i  napoju "Resimada" składającego się z czerwonego wina, surowych jajek i przypraw (niestety mi nie smakował). Jajka symbolizują wzmocnienie nowo zawieranych małżeństw wśród młodzieży oraz promowanie płodności pokolenia i pól. O godzinie 24:00 w wybranej stodole odbywa się ściągnięcie masek. Dopiero wtedy można rozpoznać, kto był za kogo przebrany. Impreza trwa do porannych godzin. 




Jestem zachwycona tą tradycją. Zresztą turyści, którzy są świadkami obchodów, tak samo. Mnóstwo zdjęć,  śmiechu, krzyku. Tak jakoś człowiek, cieszy się, że ludzie potrafią jeszcze coś razem robić i przekazywać to z zaangażowaniem z pokolenia na pokolenie. :) niesamowite przeżycie.


Wyjazd do pracy za granicę...

Wyjazd do pracy za granicę, 




wcale nie jest taki prosty jak może się wydawać.
Nie sztuką jest wyjechać i po miesiącu wrócić. Sztuką jest tam zostać na dłużej, a to wiąże się z przygotowaniem do wyjazdu. Oczywiście podstawą jest choć minimalna znajomość danego języka obcego.
Parę wskazówek, co zrobić przed:


  1. Wyjeżdżając pierwszy raz polecam oferty z agencji pośrednictwa pracy. DOBRA firma charakteryzuje się tym, że nie pobiera od nas żadnych opłat, nawet za dokumenty. Dlaczego wyjeżdżać przez agencję? Bo pierwszy raz jest zawsze najgorszy. Pozbędziesz się trochę stresu. Dzięki ofercie z firmy, masz pewność, że praca jest sprawdzona. Tzn. że pracodawca istnieje, że nie jest to burdel itp. Szukając w necie, znajdziesz dużo ofert po polsku, ale czy większość z nich jest prawdziwa? Tego nie wiesz. Podsumowując, znajdź agencję pośrednictwa pracy. Sprawdź opinie na jej temat w internecie na forach, sprawdź czy w ogóle istnieje. Nie robiąc nikomu reklamy, chciałabym się podzielić moim znalezionym skarbem wśród takich firm : www.pol-web.de (obejmuje Niemcy, Szwajcarię) bądź www.rol-jobhliwa.ch (z tej nie korzystałam, ale wydaje się ciekawa)
  2. Po otrzymaniu oferty pracy, nadejdzie moment kontaktu z przyszłym pracodawcą - telefoniczny lub mailowy. Tutaj polecam przygotować sobie krótką listę pytań typu: krótki wstęp o mnie (gdzie pracowałam-em? jakie były moje obowiązki) oraz pytania jakie chcemy zadać pracodawcy (godziny pracy, nocleg, wyżywienie, ubiór i wynagrodzenie). Trzeba pytać o kasę, jak nie zapytasz na początku to będą kręcić. Tak przygotowana lista (po polsku) bardzo pomaga w rozmowie telefonicznej, bo niestety jest stresująca i warto większość wiedzieć od początku, żeby nie było niedomówień.
  3. Jeżeli przejdziecie rozmową wstępną, nastąpi przygotowanie do wyjazdu. Może się wydawać, że to nic trudnego. Niestety nic bardziej mylnego. Jeżeli wyjazd będzie trwał ok. 5 - 6 miesięcy to warto:
  • pójść na kontrolę do stomatologa (leczenie za granicą kosztuje, tym bardziej w Szwajcarii),
  • wyrobić europejską kartę ubezpieczenia społecznego bądź ubezpieczyć się (często jest ono opłacane przez pracodawcę)
  • założyć konto walutowe w Polsce a na miejscu konto w danym kraju, żeby trzymać pieniądze w bezpiecznym miejscu. Na dodatek wymieniać sobie walutę po dobrych kursach (polecam R-dealer Reiffeisen Bank). Niestety kursy walut nie są stałe. Z doświadczenia wiem, że frank może przez 5 miesięcy spaść o 50 gr, co daje sporą różnicę w wynagrodzeniu
  • kupić rzeczy do pracy, tzn. ubrania (np. do pracy w restauracji jako kelner/ka musisz mieć kilka rzeczy na zmianę - przynajmniej 3, 4 komplety), wygodne obuwie też kilka par oraz podstawowe kosmetyki (przydadzą się na początek zanim nie przyzwyczaisz się do wyższych cen)
  • kupić leki (na przeziębienie, bóle, gardło, katar) dla pań jeszcze warto udać się do ginekologa po zapas tabletek na różne dolegliwości, gdyż zmiana otoczenia sprzyja zakażeniom, a lekarstwa bez recepty dostępne za granicą mogą nie zdać egzaminu,
  • wymienić walutę z zapasem przynajmniej na podróż powrotną (gdyby coś nie poszło)
  • zabrać małe żelazko, suszarkę do włosów, swój ręcznik i jeżeli będzie dostęp do internetu to koniecznie laptopa, który pozwoli Wam kontaktować się ze światem (rozmowy przez skype są niezastąpione)
  • kilka ulubionych smakołyków na pierwsze dni, zdjęcie ważnych osób (rodzina, chłopak, dziewczyna),   doładować odpowiednią kwotą polski numer telefonu ( polecam kupić za graniczny nowy numer, rozmowy czy sms wychodzą taniej)
  • przygotować sobie plan wyjazdu: podrukować mapki dojazdowe, rozkłady jazdy komunikacji wraz z cenami, dokładnymi godzinami itp. Wszystko po to, żebyśmy czuli się spokojniej. (w Szwajcarii polecam stronę www.sbb.ch z rokładami i cenami). 
  • kupić bilet u popularnych przewoźników, polecam autokary np. sindbad (zbierajcie bilety na kartę stałego klienta ze zniżką 15%), bądź znaleźć firmę zajmującą się przewozem osób busami od "drzwi do drzwi" jeżeli jesteście z większego miasta - wyjdzie taniej i wygodniej
  • zabrać ze sobą pozytywne myślenie i uśmiech ;-)
Połącz przyjemne z pożytecznym. Zarabiaj, zwiedzaj, ucz się nowych rzeczy.